środa, 10 sierpnia 2016

Dylematy vol. 2 i żagle

... czyli życiowy koszmar mojego psa. Poważnie, czasem myślę, że wolałaby nasze wypady na jacht spędzić w schronisku. 

Tragicznie nieszczęśliwy pies. Nawet jakość tego zdjęcia oddaje nastrój Sheali.

Nie dość, że buja, nie dość, że ciasno, to jeszcze trzeba spać na podłodze i jest się wiecznie niedoschniętym. Biedny pies.

Mam wrażenie, że pierwszy nasz wypad na Mazury, mimo koszmarnego upału, suka zniosła najlepiej. Mimo, że stosunkowo sprawnie porusza się po łódce, mimo że ma nawet chwile luzu, kiedy leży na deku i wciąga te wszystkie fascynujące zapachy, mimo że nawet nauczyła się spać w tych niesprzyjających warunkach, to za każdym pobytem na żaglach jest coraz bardziej nieszczęśliwa. Mówiąc szczerze, nie spędza mi to snu z powiek, dużą część życia podporządkowaliśmy pod sukę, więc kilka dni w roku ona może się pomęczyć - zwłaszcza, że wystarczy pójść na spacer i pies odżywa.

Dziś wróciliśmy z trzydniowego wypadu (miał być dłuższy, ale nienawidzę siedzieć na żaglach w deszczową pogodę) i Sheala uprawia spanie wyczynowe. Nawet sprawdzałam czy oddycha - oddycha, ale spaceru sobie nie życzy. 

*   *   *

Wracając do dylematów - TO jest młodziuteńką, wilczastą suką w naciąganym nieco typie, a jakże, owczarka niemieckiego. Ma prześliczną linię i tak lekki ruch, że wydaje się fruwać - co oczywiście nie znaczy, że w jej biodrach i łokciach nie czają się potwory. Jest też znacznie mniejsza od Sheali - w sumie zaleta, bo choć jestem w stanie znosić moją królewnę po schodach, to nie należy to do moich ulubionych zajęć.

Nie wiem, co myśleć. Jakaś część mnie mówi, że gdyby wykazała sensowne zainteresowanie człowiekiem i pracą, to może być lepszą opcją niż szczeniak. Okej, teraz wprawdzie jest radosnym podrostkiem, co może zaowocować tym, że moje siwe włosy szybko zyskają na liczebności, ale z drugiej strony szczeniak ten interesujący czas buntu osiągnie wtedy, kiedy mniej więcej chcielibyśmy spodziewać się narodzin pierwszego dziecka. Jednak jeszcze z innej mańki - wszystko fajnie, ale chyba łatwiej ogarnąć nastolatka, któremu się przez poprzednie miesiące budowała w łepetynie swój obraz jako źródła dóbr i mądrości wszelakich, niż nastolatka, który zapewne od zawsze sam jest sobie panem, wójtem i plebanem. Ech. Jak się nie obrócić, dupa zawsze z tyłu.

Tak czy inaczej jutro mam zamiar wybrać się z tą panną na spacer. Ku mojej radości ma dokładnie taki sam stosunek do wolontariuszy, jak większość naszych schroniskowców - wszyscy fajni, a najfajniejszy ten, kto akurat najbliżej - więc spokojnie mogę przyjrzeć jej się dokładniej, bez ryzyka, że zapłacze się po moim wyjściu na śmierć.

Też nie miałam kiedy wplątać się w takie dylematy. Zostało mi jakieś dwa tygodnie na decyzję. Nie wiem, czy jestem w stanie zrezygnować ze szczeniaka na którego czekam od stycznia. Jestem zła sama na siebie za swoją głupotę, ale naprawdę dawno nie zachwycał mnie tak żaden pies. Trzymajcie kciuki, żeby jutro odwaliła coś, co sprawi, że przestanę myśleć o niej jako o wartej uwagi opcji.

Edycja pospacerowa: proszę, oto przyczyna zamieszania:


Na razie za wiele nie powiem, bo po wyjściu poza schronisko była tak przestraszona, że poruszała się tylko między moimi nogami lub uwalając się prawą łopatka na mojej lewej nodze.

6 komentarzy:

  1. "Trzymajcie kciuki, żeby jutro odwaliła coś, co sprawi, że przestanę myśleć o niej jako o wartej uwagi opcji"
    Nie zasługujesz na tego psa skoro to dla Ciebie tylko opcja, To nie towar ze Sklepu na półce. Ogarnij się

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że to opcja, skoro wybieram między dwoma psami. A przepraszam, co by to miało być? Wielka miłość od pierwszego wejrzenia, przeznaczenie czy interwencja sił wyższych? Jednak odpowiedzialne prowadzenie psa wymaga używania mózgu intensywniej niż serca. Nie znam jej, podoba mi się czysto fizycznie, nie mam pojęcia, czy pasuje do mnie, a co za tym idzie, czy ja pasuję do niej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem ładny ten Twój dylemat! Wiedz, że bardzo ekscytuję się całą sprawą i trzymam kciuki za najlepszą decyzję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki :D Czas ucieka nieubłaganie, zaraz ostateczna decyzja, a ja nadal NIE WIEM.

    OdpowiedzUsuń
  5. No ba, zgiń, przepadnij, jak śmiesz mieć jakiekolwiek wymagania co do psa :D Ja tam planuję się dopsić w niedalekiej przyszłości i NA PEWNO nie będzie to żaden adopciak, olaboga, czuję już swąd ognia piekielnego :P

    P.S. Jakiego szczyla miałaś brać? Bo jeśli przykładowo ONka użytka to użyj głosu rozsądku (wiem, ciężko!) - nie bierz tej suki.

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie ONka użytka... :(

    OdpowiedzUsuń