czwartek, 22 września 2016

Co jest nie tak z moim psem?

Sheala - stworzenie urocze, przymilne i bezmózgie, o czym wspominanie oburza zastępy psich cioć i mam, wszak jak mogę deprecjonować swoje zwierzę. Och, mogę. I absolutnie nie chodzi tu o szkolenie, w tym przypadku wszelkie błędy można zwalić na mnie. Natomiast jeśli chodzi o życie codzienne... Nacieszcie swe oczy pięcioma największymi dziwactwami Szilopsa.




1. Jedzenie

 

Psy miewają dziwne pomysły żywieniowe. Spoko, rozumiem, szanuję, wprawdzie nie popieram spożywania witaminy G, ale szoku to jakoś u mnie nie powoduje. Ale imaginujcie sobie następująca sytuację: budzicie się rano i widzicie pół  pokoju zarzygane żółcią, a poprzedniego dnia spacerowaliście po lasach i polach. Nie wiem, może jestem dziwna, ale już widzę oprysk, którym struł się mój pies i forsę szerokim strumieniem lejąca się z mojej kieszeni prosto na konto przychodni weterynaryjnej. No nic, przychodnia póki co zamknięta, a pies nie wygląda na umierającego w męczarniach, więc można spożytkować czas na sprzątanie. I co widzicie? Szyszkę. Szyszeczkę. Szyszunię. Nie wiedzieć kiedy wasz piesek łyknął sporej wielkości szyszkę. Dlaczego? Cóż, najwyraźniej "bo mógł." Po wyrzyganiu szyszki żadnych więcej komplikacji zdrowotnych nie stwierdzono.

2. Układ pokarmowy kosmity

 

To będzie obrzydliwy ustęp - osoby delikatne uprasza się o nieczytanie. W  wynajmowanym przez nas mieszkaniu bardzo słabo działał wentylacja łazienki, więc najczęściej zostawialiśmy drzwi otwarte - do czasu. Któregoś pięknego dnia wróciłam z pracy i moim oczom ukazały się rozszarpane podpaski i wybebeszony łazienkowy kosz na śmieci. Zdecydowanie nie były to czyste podpaski. Zdecydowanie. No cóż, przeraziłam się nie na żarty, ale ponieważ podarte były w drobne strzępki, to pomyślałam, że może psica tylko je rozszarpała i postanowiłam zaczekać na rozwój sytuacji. Nie poprzestała na rozszarpaniu, jak okazało się następnego dnia podczas sprzątania z trawnika ubocznych produktów posiadania psa. Natomiast nie zasugerowała żadnego bólu, dyskomfortu, załatwiła się zupełnie normalnie. Weszło jedną stroną, wyszło drugą. Podobne akcje miały miejsce jeszcze kilkukrotnie, kiedy złapała w lesie zużyty tampon czy inny syf (skąd w ludziach pomysł, żeby zostawiać swoje śmieci tam gdzie stoją?). Kiedy została u teściów ukradła rozmrażające się mięso z blatu i zeżarła je razem z folią, w która było zapakowane - następnego dnia sprzątałam kupę już w woreczku.  Dla kontrastu podanie mojemu psu: mięsa z indyka, wątróbki kurzej, wołowej łopatki lub dowolnej kości skutkuje rzyganiem i biegunką.

3. Orientacja w terenie

 

Sheala zgubiła nam się kiedyś na kilka minut na przestrzeni jakichś 200 metrów kwadratowych. Chodzę, wołam, psa nie ma, przechodzę na druga stronę zagajnika, a mój pies biega w te i nazad, spanikowany dość potężnie i nie wie jak wrócić do właścicieli, którzy drą się na cale gardło i doskonale ich słychać. No ale głos to widać niedostateczna wskazówka.

4. Ślepa jak pańcia

 

Mam dużą wadę wzroku - soczewki noszę - 5,75, -4,75. Bez soczewek lub okularów jestem kompletnie bezradna, nie poznaję ludzi, kwalifikuję jako człowieka kępę krzaków w mniej więcej odpowiednim kształcie, idę pogłaskać Shealę, która okazuje się zwiniętym szlafrokiem porzuconym na podłodze - bywa zabawnie. Mój mąż śmieje się, że psa dobrałam sobie pod tym względem idealnie. W mieście w którym mieszkamy jest dużo kamieni. Leży sobie taki kamulec na trawniczku, może zdobi, może nikomu nie chciało się go ruszać, nie wiem. Idziemy sobie na wieczorny spacer i nagle pies zrywa się jak spłoszony koń. Jeżu i borze, cóż to?! Kamień mijany po 50 razy w miesiącu. Pies podchodzi na sztywnych łapach, gotowy w każdej chwili zawrócić i uciekać,  czasem CS-uje, wącha... Uff, to tylko kamień.
Mama ma kota - wcielony szatan, ale nie o tym teraz - już kilka razy Sheala szła i nadepnęła białą cholerę, po czym oba zwierzaki wyskakiwały pod sufit i rozbijały się na ścianach uciekając przed sobą nawzajem. W końcu to tylko dobrze znane, białe kocisko leżące w poprzek przedpokoju na ciemnym chodniku.

5. Zwinność

 

Pies, który przeskakuje rów i ląduje na grzbiecie? Mój. Pies, który mając do dyspozycji wielki dywan na środku pokoju zeskakuje z kanapy na podłogę i wjeżdża mordą w komodę? Mój. Pies, któremu łapy poplątały się na schodach i z ostatnich trzech spadł? No zgadnijcie czyj.

Pierdołowate suczi ma jeszcze kilka interesujących dziwactw. Jest klasyczna blacharą: otwórz drzwi samochodu i zawołaj, pies jest twój. Postawienie Sheali przed łamiącym mózg problemem "pan i pani leżą po innych stronach łózka niż zwykle" wywołuje zwykle szok i marudzenie, wzdychanie, jojczenie i masę niespokojnego tuptania. Jeśli mam rozbawionego psa, to każdy, kto podejdzie się przywitać ma szanse włożyć rękę w psie gardło - nie wiem czemu, ale suka uwielbia brać dłonie do pyska i leciutko glamać.  Kiedy już nauczyła się bawić uznała, że najfantastyczniejsza zabawka świata będzie sznur od habitu zaprzyjaźnionych braci Kapucunów - ile wstydu najadłam się za pierwszym razem, gdy pies radośnie przykicał i zawisł na zakonniku...

Lubię wiele z jej głupotek, ale przyznam, że za mocno utrwalił mi się obraz mojego psa, jako radosnego opakowania na świat tęcz i jednorożców - nie zawsze jestem przez to przygotowana na zachowania,  które uwidoczniły w miarę wrastania Sheali w naszą rodzinę i wzmacniania jej pewności siebie.

11 komentarzy:

  1. Hehe uśmiałam się strasznie :). Żeby nie było mój psiak ma podobnie z jedzeniem i jelitami kosmity ;). Raz idąc wieczorkiem na spacer zaczął strasznie szczekać jak się okazało przestraszył się bałwana :D. Nie chciał do niego podejść bliżej niż na 2 metry :D taki z niego "bohater". Na widok samochodu moich rodziców wyje z radości jakby go ze skóry obdzierali. Takie to moje dziwadło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Twoim miejscu zrobiłabym jakieś testy DNA na to, jakie rasy ma w sobie Szilopies, bo niby wygląda na owczarka, ale czuję się, jakbym czytała o Tytanii. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona ma w sobie tęczę i jednorożce. Nic z psa :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy pies jest wyjątkowy, moja Furiatka też jest bardzo oryginalnym stworzonkiem :D więcej o tym będzie na moim blogu-zapraszam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy pies jest wyjątkowy, moja Furiatka też jest bardzo oryginalnym stworzonkiem :D więcej o tym będzie na moim blogu-zapraszam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy pies jest wyjątkowy, moja Furiatka też jest bardzo oryginalnym stworzonkiem :D więcej o tym będzie na moim blogu-zapraszam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, malinka! Zajrzę na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahah, uśmiałam się :D Neil zdarza się wyjmować mi chusteczki z plecaka czy śmietnika w pokoju, ale nigdy nie zdarzyło się jej grzebać w łazienkowym koszu... i dobrze :D
    http://cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com/2016/09/wrzesien-miesiacem-motywacji.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobre! Uśmiałam się, chociaż domyślam się, że życie z takim psem nie należy do najprostszych :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że czasem witki mi opadają :P

    OdpowiedzUsuń