niedziela, 10 stycznia 2016

Był kot...

I nie ma kota.



Była z nami ponad połowę mojego życia. Podjęliśmy najlepszą z możliwych decyzję, ale to przekonanie nie zmniejsza jakoś poczucia straty.

4 komentarze:

  1. Rozumiem :(
    Bardzo mi przykro :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem twój ból, pod koniec listopada musiałam się nagle pożegnać z moją ukochaną kotką - komuś tak bardzo się spieszyło, że na osiedlu nie zdążyła czmychnąć sprzed kół samochodu... Ten ktoś nawet nie raczył się zatrzymać i położyć ją na chodniku, albo sprawdzić czy w ogóle jeszcze żyje. Bardzo ciężko przeżyć taką stratę, szczególnie na początku, jednak czas leczy rany. Najważniejsze, że teraz już nie cierpią i radośnie biegają za tęczowym mostem ;).

    OdpowiedzUsuń